03-21-2016, 17:43
Wojtek zdobył po tym sprawdzianie szUstkę i szykuje się do następnego:
Temat pracy: opisz swój typowy dzień
Wojciechowi już wyskakuje sto miliardów pomysłów, zaczyna pisać:
Jest rano, i ide do szkoły, tam nic się nie dzieje, albo może się i działo, ale zapomniałem. Cały czas myślałem jak zaszpanować japońskim albo pobić rekord świata w DSJ.
I wracam do domku, od razu szkolne rzeczy bach, na podłoge. Musze zobaczyć co się na SNH dzieje, co na konfie napisali, czy rekord pobili. A może ktoś bana dostał? To muszę i trzeba zobaczyć, no bo chcę być dobrym moderatorem. Włączam, i tu już jestem oblewany masą pytań, kiedy filmiki z Planicy, jak będzie z druzynówką, albo Primoż mi spamuje swoimi skokami na Bischofshofen w DSJ4. Oczywiście muszę wszystkim odpisać i popisać jakieś bzdety o skokach, eurowizji czy popisać z Onyszem jaka sytuacja w naszych pucharach. Aż tu nagle i patrzę a tam.. mineła godzina, prawie dwie! Muszę obiadek zjeść, wypić energetyka, by przy tym kompie nie paść. Już robi się ciemno, lampy się palą. A no tak znowu zapomniałem poświęcić chwili na filmy i SNH, co ja robię. Potem w nocy narzekam czemu tego nie zrobiłem, trzeba chyba już obrobić filmik z Planicy no bo nie chcę by było jak ostatnio z Oberstdorfem. A, jutro zrobię. Spać mi sie chcę. Idę do łazienki. Już z niej wracam a tu przypomniało mi się! Nie zagrałem w DSJ4! Jak ja będę rekordy świata bił albo skakał za trybuny przy użyciu Cheat Engine? Jeszcze wejde na telefonik, na GG. Ciekawe co tam napisali... jak zawsze Primoż głupieje i pisze dziwne rzeczy o 23. Pewnie tak będzie do rana. No trudno, mnie to nie obchodzi. Zasypiam.. i śni mi się zwykle jak jestem na skoczni, czuję presję, macha mi ktoś flagą... aa co ja będę pisał, i tak nikogo to nie interesuje. Tak kończy się mój typowy dzień. Dzień szaleńca, znakomitego komentatora. Wojtka Schillera.
Temat pracy: opisz swój typowy dzień
Wojciechowi już wyskakuje sto miliardów pomysłów, zaczyna pisać:
Jest rano, i ide do szkoły, tam nic się nie dzieje, albo może się i działo, ale zapomniałem. Cały czas myślałem jak zaszpanować japońskim albo pobić rekord świata w DSJ.
I wracam do domku, od razu szkolne rzeczy bach, na podłoge. Musze zobaczyć co się na SNH dzieje, co na konfie napisali, czy rekord pobili. A może ktoś bana dostał? To muszę i trzeba zobaczyć, no bo chcę być dobrym moderatorem. Włączam, i tu już jestem oblewany masą pytań, kiedy filmiki z Planicy, jak będzie z druzynówką, albo Primoż mi spamuje swoimi skokami na Bischofshofen w DSJ4. Oczywiście muszę wszystkim odpisać i popisać jakieś bzdety o skokach, eurowizji czy popisać z Onyszem jaka sytuacja w naszych pucharach. Aż tu nagle i patrzę a tam.. mineła godzina, prawie dwie! Muszę obiadek zjeść, wypić energetyka, by przy tym kompie nie paść. Już robi się ciemno, lampy się palą. A no tak znowu zapomniałem poświęcić chwili na filmy i SNH, co ja robię. Potem w nocy narzekam czemu tego nie zrobiłem, trzeba chyba już obrobić filmik z Planicy no bo nie chcę by było jak ostatnio z Oberstdorfem. A, jutro zrobię. Spać mi sie chcę. Idę do łazienki. Już z niej wracam a tu przypomniało mi się! Nie zagrałem w DSJ4! Jak ja będę rekordy świata bił albo skakał za trybuny przy użyciu Cheat Engine? Jeszcze wejde na telefonik, na GG. Ciekawe co tam napisali... jak zawsze Primoż głupieje i pisze dziwne rzeczy o 23. Pewnie tak będzie do rana. No trudno, mnie to nie obchodzi. Zasypiam.. i śni mi się zwykle jak jestem na skoczni, czuję presję, macha mi ktoś flagą... aa co ja będę pisał, i tak nikogo to nie interesuje. Tak kończy się mój typowy dzień. Dzień szaleńca, znakomitego komentatora. Wojtka Schillera.