08-03-2015, 17:21
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02-19-2019, 18:53 przez Anders Jacobsen.)
Mistrzostwa Świata w Sapporo za nami, trzy dni rywalizacji zakończone. Jedni mogą się cieszyć ze zdobytych medali, inni mogą jedynie czekać kolejne dwa sezony na Mistrzostwa Świata w Libercu.
Rozpoczęcie Mistrzostw nie było zbyt imponujące. Niska frekwencja, zamieszki oraz złe warunki do skakania nie pozwoliły na osiąganie dobrych wyników. Spośród grona zawodników startujących w indywidualnym konkursie na Okurayamie odnalazł się debiutujący na skoczniach I.Karlovic, który jako jedyny oddał dwa dobre skoki, to wystarczyło, aby wygrać z wysoką przewagą nad resztą graczy. Podium uzupełnili kamilus500 i SAM GROTH.
Drugi dzień był natomiast niezwykle emocjonujący. Walka na odległości była bardzo wyrównana - tak jak przewidywaliśmy różnice między kolejnymi zawodnikami zwykle wynosiły mniej więcej punkt. I tutaj nie obyło się bez niespodzianek. Srebrny i brązowy medalista z poprzedniego dnia tym razem nie pokazali nic wielkiego, za to ,,Złoty Skoczek'' stracił 2.5 punktu do kolejnego medalu. Po pierwszej serii niespodziewane na prowadzeniu znalazł się .... Simon Ammann ! Zawodnik, który ani razu nie wziął udziału w zawodach Pucharu Świata. Na drugiej lokacie plasował się z punktową stratą BOKS, podium uzupełniał I.Karlovic. W drugiej serii pojedynek pomiędzy Simonem Ammannem a BOKSEM, zakończył się zwycięstwem wicelidera klasyfikacji generalnej PŚ. Drugi dobry skok - 96.5 m, pozwolił na wygraną, natomiast Simon oddał średni skok - 92.5 m, to jednak pozwoliło mu utrzymać się na podium. Między nich ,,wcisnął'' się NIEZNANY, który oddał jeden z najlepszych skoków dnia - 97.0 m.
Na koniec Mistrzostw miał miejsce tradycyjnie konkurs drużyn. Na liście startowej znaleźli się: Polacy, Niemcy, Norwegowie oraz Słoweńcy. Przed konkursem niezwykle pewni swego wykazywali się być zawodnicy z nad Menu, a i sporo słów padło ze strony Słoweńców. Konkurs drużynowy jednak ma swoje prawa i choćby jeden z graczy bił rekordy skoczni, to wystarczy jeden, dwa zepsute skoki pozostałych członków ekipy i zwycięstwo przemyka się tuż przed nosem. Podczas niedzielnych zawodów nie było ekipy, która oddałaby komplet ośmiu czystych skoków. W pierwszej serii bezbłędne były ekipy Niemiec i Polski. Czarno-czerwono-złoci prowadzili przed biało-czerwonymi zaledwie o 2.5 pkt. Słabiutko za to spisali się Norwegowie, którzy oddali zaledwie jeden lepszy skok. W poszczególnych grupach dwukrotnie najlepsi okazali się Słoweńcy ( I i IV), po razie Niemcy ( II) i Polska (III). Druga seria to sporo błędów i zwrotów akcji. Prowadzący po pierwszej serii Niemcy zawodzili raz po raz, Polska również nie była tak dobrze dysponowana jak w pierwszej serii. Fantastycznie za to zrewanżowali się za nieudaną pierwszą serię Norwegowie, którzy oddawali dalekie skoki nie psując żadnego. Wystarczyło to im, aby wzbić się z dna na drugą lokatę. Zwycięstwo odnieśli Polacy, którzy okazali się lepsi od Skandynawów o 11.5 punktu. Podium uzupełnili Słoweńcy, którzy, być może, gdyby nie zepsuty skok Roberta Kranjca w pierwszej grupie mieliby szansę na wygraną.
Japońskie zawody przeszły już do historii, teraz ostatnie rozstrzygnięcia w Pucharze Świata.
Rozpoczęcie Mistrzostw nie było zbyt imponujące. Niska frekwencja, zamieszki oraz złe warunki do skakania nie pozwoliły na osiąganie dobrych wyników. Spośród grona zawodników startujących w indywidualnym konkursie na Okurayamie odnalazł się debiutujący na skoczniach I.Karlovic, który jako jedyny oddał dwa dobre skoki, to wystarczyło, aby wygrać z wysoką przewagą nad resztą graczy. Podium uzupełnili kamilus500 i SAM GROTH.
Drugi dzień był natomiast niezwykle emocjonujący. Walka na odległości była bardzo wyrównana - tak jak przewidywaliśmy różnice między kolejnymi zawodnikami zwykle wynosiły mniej więcej punkt. I tutaj nie obyło się bez niespodzianek. Srebrny i brązowy medalista z poprzedniego dnia tym razem nie pokazali nic wielkiego, za to ,,Złoty Skoczek'' stracił 2.5 punktu do kolejnego medalu. Po pierwszej serii niespodziewane na prowadzeniu znalazł się .... Simon Ammann ! Zawodnik, który ani razu nie wziął udziału w zawodach Pucharu Świata. Na drugiej lokacie plasował się z punktową stratą BOKS, podium uzupełniał I.Karlovic. W drugiej serii pojedynek pomiędzy Simonem Ammannem a BOKSEM, zakończył się zwycięstwem wicelidera klasyfikacji generalnej PŚ. Drugi dobry skok - 96.5 m, pozwolił na wygraną, natomiast Simon oddał średni skok - 92.5 m, to jednak pozwoliło mu utrzymać się na podium. Między nich ,,wcisnął'' się NIEZNANY, który oddał jeden z najlepszych skoków dnia - 97.0 m.
Na koniec Mistrzostw miał miejsce tradycyjnie konkurs drużyn. Na liście startowej znaleźli się: Polacy, Niemcy, Norwegowie oraz Słoweńcy. Przed konkursem niezwykle pewni swego wykazywali się być zawodnicy z nad Menu, a i sporo słów padło ze strony Słoweńców. Konkurs drużynowy jednak ma swoje prawa i choćby jeden z graczy bił rekordy skoczni, to wystarczy jeden, dwa zepsute skoki pozostałych członków ekipy i zwycięstwo przemyka się tuż przed nosem. Podczas niedzielnych zawodów nie było ekipy, która oddałaby komplet ośmiu czystych skoków. W pierwszej serii bezbłędne były ekipy Niemiec i Polski. Czarno-czerwono-złoci prowadzili przed biało-czerwonymi zaledwie o 2.5 pkt. Słabiutko za to spisali się Norwegowie, którzy oddali zaledwie jeden lepszy skok. W poszczególnych grupach dwukrotnie najlepsi okazali się Słoweńcy ( I i IV), po razie Niemcy ( II) i Polska (III). Druga seria to sporo błędów i zwrotów akcji. Prowadzący po pierwszej serii Niemcy zawodzili raz po raz, Polska również nie była tak dobrze dysponowana jak w pierwszej serii. Fantastycznie za to zrewanżowali się za nieudaną pierwszą serię Norwegowie, którzy oddawali dalekie skoki nie psując żadnego. Wystarczyło to im, aby wzbić się z dna na drugą lokatę. Zwycięstwo odnieśli Polacy, którzy okazali się lepsi od Skandynawów o 11.5 punktu. Podium uzupełnili Słoweńcy, którzy, być może, gdyby nie zepsuty skok Roberta Kranjca w pierwszej grupie mieliby szansę na wygraną.
Japońskie zawody przeszły już do historii, teraz ostatnie rozstrzygnięcia w Pucharze Świata.